Góry wysokie

Jest na naszym wydziale trochę miłośników gór, a spośród nich parę osób szczególnie ukochało góry wysokie. Nie „łoimy" ogromnych ścian wspinaczkowych, nie wspinamy się na ośmiotysięczniki, ale chodzimy na trekkingi w górach wysokich, zdobywając wysokie przełęcze i szczyty często niełatwe a od czasu do czasu też jakąś ferratę *) udaje nam się przejść.

 

BOGUSŁAW HAJDUK
Po górach chodzę od młodości, miałem nawet okres, gdy chodziłem pod górami (jako grotołaz). Opiszę pokrótce niektóre moje wyprawy górskie dodając tu i ówdzie nieco szczegółów z nadzieją, że będzie to zachętą do wypraw w góry wysokie.

Pierwszą poważną, wysoką górę zdobyłem w 1982, wchodząc na wygasły wulkan Izta, czyli Iztaccihuatl (5230 m) w Meksyku. Potem, już w latach 90-tych ubiegłego wieku, były m.in. Alpy z wejściami na kilka szczytów z lodowcami (Ortles, Adamello, Hoehe Dachstein) i Kaukaz z wejściem na Elbrus (5642 m), najwyższy szczyt Europy. Po raz pierwszy pojechałem w góry bardzo wysokie w roku 1999. Było to obejście Dhaulagiri (8167 m) w Himalajach Nepalu. Po przejściu Przełęczy Francuzów (5360 m) i wejściu na Dhampus (6020 m) schodzi się do Pokhary doliną rzeki Kali Gandaki, oddzielającą masywy Dhaulagiri i Annapurny, której zbocza sięgają 7 tys. metrów.

Od tego czasu fascynacja Himalajami nie pozwala mi na dłuższe rozstanie z nimi. I co parę lat musiałem wyruszać w te góry. Powinienem dodać, że w wielu wyprawach towarzyszyła mi Ania, moja żona.

Krótko o kolejnych moich trekkingach w rejonie Himalajów. W roku 2003 był to Tybet, treking w Transhimalajach przez tereny na których nomadzi wypasają yaki, podróż wzdłuż pasma Himalajów i trekking z obozu bazowego pod Chomolungmą (czyli Mt Everestem) do wioski pod Cho Oyu. W 2006 treking pod Kangchenjungę (8586 m, trzeci szczyt świata). Po podejściu na lodowiec południowy przeszliśmy do doliny lodowca zachodniego. Nią podeszliśmy do zachodniego obozu bazowego i stamtąd weszliśmy na sześciotysięcznik ze wspaniałym widokiem na masyw Kangchenjungi. W 2009 r. trekking wokół Manaslu (8163 m) przez śnieżną przełęcz Larke (5135 m), uzupełniony przejściem do końca bocznej doliny Tsum, niemal nieodwiedzanej wtedy przez turystów - byliśmy tam 3 lata po otwarciu jej dla turystyki.

Rejon Manaslu położony jest bardzo blisko epicentrum strasznego trzęsienia ziemi z 2015 r. i zniszczenia były tam ekstremalne, choć inne tereny też ucierpiały. Turystyka jest głównym źródłem dochodu ludzi tam żyjących, więc zachęcam: jedźcie do Nepalu. Ale postarajcie się, by pieniądze, które wydajecie, trafiały do Nepalczyków z mozołem odbudowujących lodże lub swoje domostwa.

Treking „Transhimalayan" w 2011r.- to przejście z południa przez główny grzbiet Himalajów indyjskich do Ladakhu nad Indusem. Po przejściu 5-cio tysięcznych przełęczy schodzi się do „ukrytego królestwa" – Zanskaru. Oddzielone wysokimi górami od głównych części Indii królestwo zachowało przez wiele lat własną, odrębną kulturę. Mogłem się o tym przekonać w klasztorze Karsha, gdzie uczestniczyłem w uroczystościach klasztornego święta, było to naprawdę fascynujące przeżycie.

W 2014 r. przeszedłem trekking w rejonie Khumbu (Chomolungma 8848 m, Lhotse 8510 m, Cho Oju 8201 m) w wersji klasycznej, czyli podejście od południa pod grupę najwyższego szczytu na Ziemi z początkiem i końcem w Jiri, z przejściem 3. dolin Chukhung, Khumbu i Gokyo i wejściami na trzy szczyty powyżej 5000 m.

Najlepsze części tej wyprawy, bez tłoku, to boczne doliny Chukung i Gokyo, także przed Luklą było spokojnie i pięknie. Ostatni trekking, w 2017 r., to Helambu i Langtang na płn. od Kathmandu. Przejście z Helambu do świętych jezior Gosaikund przez przełęcz Laurabina (4610 m), potem piękna dolina Langtang. Helambu i Langtang były też dotkliwie zniszczone w 2015 r., teraz powoli się odbudowują.

Himalaje to nie jedyny cel moich wypraw w góry wysokie po roku 2000. Karakorum (2001r.) to treking w dolinie lodowca Hispar, w rejonie doliny Hunza, podobno najpiękniejszej doliny świata. Rzeczywiście, dolina otoczona śnieżnymi siedmiotysięcznikami, rozcięta głęboko wcinającą się rzeką, robi ogromne wrażenie. W 2002 r. w Atlasie Wysokim przeszedłem przez pustkowia z wejściem na , Toubkal (4167 m), najwyższy szczyt Atlasu Wysokiego. Potem Góry Wschodnio – Tybetańskie, czyli wschodnia kontynuacja Himalajów, nad dwiema wielkimi rzekami: Mekongiem i Jangcy (2004). W 2008 r. trzy trekkingi w Andach Peruwiańskich. Najpierw w rejonie Cuzco kończący się w Aguascalientes u stóp Machu Picchu. Potem dwa trekkingi w najwyższych górach Peru: w Huayhuash i w Cordillera Blanca.

W 2013 r. byłem w Alpach Julijskich. To pasmo nie należy do najwyższych w Alpach, ale są tam ciekawe ferraty. Na najwyższy tam Triglav (2864 m.) wszedłem już w latach 70-tych. Tym razem chodziłem po sąsiednich szczytach i oczywiście po ferratach, najlepsza była ta przez Prisojnikovo okno.


 

BOGUMIŁA KOWALCZYK
W roku 2012 po raz trzeci pojechałam do Włoch w najpiękniejsze góry, jakie do tej pory miałam okazję podziwiać. Przebywając w „sercu" Dolomitów mam wrażenie, że jestem na innej planecie. Pionowe ściany kuszą do wejścia między strzeliste milczące ściany.

Mieszkałam w Cibiana di Cadore – niewielkiej osadzie usytuowanej w kotlinie u stóp Sasso Lungo di Cibiana i Monte Rite. Cibiana słynie z wielkich malowideł ściennych zwanych „murales". Od dziesiątków lat na kamiennych murach domów uwieczniana jest historia życia dawnych mieszkańców.

Okoliczne gigantyczne ściany ostrych turni są oplecione ferratami o różnym stopniu trudności.

Przykładowy szlak: przejazd z Cortina d'Ampezzo do miejsca Rio Gere. Wjazd kolejką krzesełkową i gondolową do schroniska Lorenzi (2932 m npm ) położonego na przełęczy między szczytami Cristallino (3008 m), Cima Col di Mezzo (3154 m) i Cristallo (3221 m).

Ferrata zaczyna się tuż przy schronisku, prowadzi długim trawersem do przełomu grani i następnie wytycza pionową wspinaczkę. Po dojściu na górną grań, długi trawers prowadzi na szczyt Cima di Mezzo. Po powrocie do schroniska Lorenzi można przejść krótką ferratę Ivano Dibona, która prowadzi do zawieszonego nad przepaścią najdłuższego mostu w Dolomitach słynnego z filmu „Na krawędzi" z Sylwestrem Stallone w roli głównej.

Polecam Dolomity, są piękne i ekscytujące!


 

MARZENA ŚMIECH
Mam w życiu dwie pasje: FC Barcelonę i GÓRY.  Miłość do gór rozpoczęła się u mnie od wycieczki klasowej w Bieszczady w 1998 roku. Od tamtego czasu pochłaniałam górską literaturę, a legendy Messnera, Kukuczki, Rutkiewicz czy Kurtyki rozbudzały wyobraźnię i chęć wejścia wyżej i wyżej....

Po Bieszczadach, Karkonoszach, Beskidach i Tatrach w 2016 roku przyszedł czas na wymarzoną wyprawę w Kaukaz. Tam zaliczyłam swój pierwszy nocleg na przełęczy pod Gul Pass (2954m),

a następnie z okolic Mestii, stolicy gruzińskiej górskiej krainy Swanetii , zawędrowałam do Ushguli, skąd wyprawiłam się na lodowiec Shkhara Glacier

oraz odbyłam trawers trzech szczytów (ponad 3200m każdy) Maphkrani Range.

Wysokogórskie apetyty zostały rozbudzone i w marcu 2022 roku pojechałam w Himalaje Nepalu, aby zrealizować największe życiowe marzenie-trekking do Sanktuarium Annapurny.


Jeden z wielu wiszących mostów na trasie trekkingu.


W drodze do Annapurna Base Camp.

 

Przed Annapurna Base Camp mija się Machhaphuchhare Base Camp. To Fishtail 6993 m (czyli inna, nawiązująca do kształtu rybiego ogona, nazwa tego szczytu) w pełnej krasie.

 

Na lodowcu przed Annapurna Base Camp.

 

Cel osiągnięty, Annapurna Base Camp przy dobrych warunkach pogodowych.

 

I kilkadziesiąt metrów wyżej, tj. na wysokości ok. 4300 m o wschodzie słońca podziwiałam spektakl zapalania szczytów w Sanktuarium Annapurny.

Będąc w Nepalu nie wyobrażałam sobie, aby nie zobaczyć najwyższego szczytu na świecie, czyli mierzącego 8848 m Mt. Everestu. Również i to marzenie udało się zrealizować i miałam okazję popatrzeć na tzw. Dach Świata z perspektywy położonego na wysokości 3900 m Everest View Hotel oraz położonego na wysokości 5554 m Kala Pattar.

 


 *) Ferrata - Via ferrata – (z włoskiego "droga żelazna") szlak turystyczny o charakterze wspinaczkowym, z założonymi w trudnych partiach sztucznymi ułatwieniami, przede wszystkim dla celów autoasekuracji (zwykle jest to lina stalowa, stąd nazwa).